W tym tygodniu zdarzyło mi się spotkać z jednym z produktów browaru Jabłonowo, konkretnie z jego spin offem w postaci Manufaktury Piwnej. O ile z browarem jako takim miałem już do czynienia i wspomnienia mam nie najgorsze o tyle z tą konkretną "tradycyjną" wariacją nie miałem przyjemności spotkać się wcześniej. Krótka wizyta na stronie producenta (www.manufakturapiwna.pl) wyjawia nam, że jest to piwo górnej fermentacji, obecnymi dniami popularne w okolicach Dusseldorfu. Ponoć ważone jest tradycyjnie, choć w nowoczesnym browarze. Dobrze, to sprawy techniczne.
Tyle o technikaliach, teraz przejdźmy do tego co najważniejsze, czyli co wyszło z szumnych zapowiedzi i wielkich słów. Altbier pachnie piwem, nie mniej nie więcej, zapach słodu i chmielu. Przyjemna odmiana po pewnych trunkach w których dominujących nutą zapachową jest rozcieńczony spirytus. Pierwszy łyk na przepłukanie kubków smakowych. Dominuje doznanie goryczy, rzecz w życiu nie pożądana, ale w piwie konieczna. Drugi łyk i pozwalamy trunkowi rozlać się swobodniej. Możemy wyczuć że przed goryczą pojawia się wyraźna kwaśna nutka, która szybko zanika pod chmielowością. To jednak nie koniec. Piwo o tak ciemnym kolorze musi mieć w sobie choć odrobinkę słodyczy. Tak jest też w tym przypadku. Na krawędziach łyka, to znaczy wtedy gdy napój rozlewa się w ustach, tam czuć wyraźnie słodkość, słodkość bardzo daleką od ulepkowatości, zaprawioną goryczą i wspomnianą wcześniej kwaskowatością. Doznania smakowe są różnorodne i ciekawe.
Czy Altbier jest piwem wartym zachodu? Do pewnego stopnia tak, zwłaszcza, że cena jest umiarkowana - mówimy przecież o piwie polskim. Nie zrozumcie mnie źle. Nie jest to najlepsze piwo które piłem, nie jest to najlepsze piwo jakie mam zamiar w życiu wypić. Nie da się jednak ukryć, że jest rozsądną alternatywą dla korporacyjnych, wtedy gdy chcemy spędzić przyjemny wieczór z lekkim piwkiem, które będzie wpływać w gardło spokojnie i bez oporów, takim do którego nie żal zjeść chipsa, takim którym dobrze jest popić podsmażony kawałek mięsa - choć tu powinienem się wstrzymać, sezon grillowania dopiero przed nami. Wrócę przy tej okazji do Altbier by zdać wam właściwszą relację z tego jak komponuje się z dobrze wysmażonym stekiem. Póki co mówię: spróbujcie przy okazji najbliższego seansu z piwkiem, czipsami i dobrym filmem/meczem.
PS:
W moim konkretnym przypadku piwo to kosztowało kilka godzin noszenia drewna na siarczystym mrozie - mogę więc potwierdzić, że piwo dobrze zapracowane smakuje lepiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz