Browar Fortuna ma w swoim repertuarze
tematyczną serię pod szyldem „Miłosław”. Dziś chcielibyśmy
się przyjrzeć najbardziej klasycznie zorientowanemu z nich
pilznerowi. Informacje na stronie internetowej browaru nie są
specjalnie bogate, dowiemy się jednak, co wyczytać mogliśmy także
z butelki, że mamy do czynienia z trunkiem otwartej fermentacji.
Opis sugeruje także nietypowe odmiany chmielu użyte w procesie
produkcji. Wyśmienicie, jak jednak te suche browarnicze fakty
przekładają się na płynną rzeczywistość?
Absolutnie dominującym smakiem jest
gorycz. Rozlewa się po podniebieniu nie pozostawiając ani krzty
miejsca dla podłej słodyczy. Jest na tyle mocna, że można by
przypuszczać, że mamy do czynienia z recepturą wzorowaną na
niemieckich pilznerach bardziej niż na czeskim oryginale.
Kwaskowatość, w przeciwieństwie do słodyczy, jest obecna gdzieś
tam na krawędziach łyka, tuż przy jego końcu, jednak nie rzuca
się w język w znaczącym stopniu, z klasą ustępuje miejsca
goryczy. Po piwie z tak intensywnym działaniem na kubki smakowe
spodziewał bym się dobrego, łatwo wyczuwalnego zapachu. Tu jednak
przychodzi zaskoczenie. Dobrze schłodzony Miłosław Pilzner prawie
zupełnie pozbawiony jest chmielowej woni. Tu jednak moja opinia nie
może być brana z całą pewnością, jako że gdy go kosztowałem
trapił mnie lekki katar, co w połączeniu z niską temperaturą
trunku mogło sprawdzić, że woń mi umknęła.
Jedną z największych zalet Miłosława
jest kwestia, której nie docenia się w wystarczający sposób przy
ocenie piwa. Chodzi tu o dostępność. Nasz dzisiejszy bohater jest
do zdobycia w każdym nieomal sklepie. Nie musimy szukać
szczególnych delikatesów, nie musimy szukać specjalistycznych
sklepów piwnych, wystarczy, że zajrzymy do najbliższego
supermarketu i tam na półce powinniśmy go odnaleźć. Ciekawą
opcją, dostępną czas jakiś temu szczególnie w mniejszych
sklepach, był zestaw pięciu Miłosławów zgrabnie połączonych i
w promocyjnej cenie. Tam mogliśmy skosztować nie tylko pilznera,
ale i marcowe, jęczmienne i cóś tam jeszcze. Niestety, według
moich obserwacji, ta promocja nie dotarła do wielkich supermarketów.
Reasumując, Miłosław Pilzner jest
bardzo poprawnym piwem o dobrze gorzkim smaku jakim charakteryzować
się powinno każe jasne pełne. To powiedziawszy, stwierdzić
trzeba, że nie rzuca na kolana. Gdyby nie to, że jest tak łatwo
dostępny, przegrał by w konkurencji z mocno chmielowymi wyrobami
PINTY, czy ogólnie rzecz ujmując z każdym podwójnie chmielonym.
Jednak to Miłosław znaleźć można na pułkach naszych
supermarketów życzę mu więc powodzenia, co w tym przypadku
oznacza utrzymania poziomu, bo jest odpowiednią alternatywą dla
koncernówek na spokojne, wieczorne popijanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz